Czy nerwica jest chorobą, której można się pozbyć za pomocą środków farmakologicznych?
- Nie. Jej przyczyny tkwią w osobowości i ujawniają się w "sprzyjających" sytuacjach życiowych, w ich przeżywaniu i reagowaniu na nie. Dlatego leki stosuje się rzadko i tylko w niektórych rodzajach zaburzeń nerwicowych. Poza tym tylko jako środek pomocniczy, doraźny. To tak jak z bólem zęba - można wziąć lek przeciwbólowy i ten ból uśmierzyć, ale choroba od tego nie zniknie. Ona wymaga leczenia przyczyn, a nie tylko likwidacji objawów. W przypadku nerwic jest to zrozumienie siebie, a to wymaga psychoterapii.
Podobno wśród Polaków pokutuje jeszcze przeświadczenie, że udanie się do psychiatry jest czymś wstydliwym?
- Niestety, tak. Wiele osób boi się psychiatry, uważając, że skierowanie na leczenie to wyrok, coś w rodzaju piętna społecznego, zadekretowanie choroby, której wcześniej można było nie dostrzegać. Ludzie wstydzą się szukać pomocy u specjalistów chorób psychicznych także dlatego, że się boją, iż "poddając się" psychoterapii, ulegną jakimś magicznym oddziaływaniom, zabiegom, w wyniku których utracą indywidualność, a także kontrolę nad zmianami, których mogliby dokonać specjaliści. Nic bardziej mylnego. W toku psychoterapii pacjent nie może być bierny. Wymagane są jego aktywne uczestnictwo i ciężka praca, w wyniku których odzyskuje niezależność oraz zdolność korzystania z zasobów swoich potrzeb, których nie wykorzystywał z powodu różnych lękowych ograniczeń. Na szczęście coraz więcej ludzi wie już, co to jest psychoterapia, na czym polega i chętnie korzysta z szansy, jaką ona niesie. Są też i tacy, którzy ulegają modzie "chodzenia do psychoterapeuty".
Jak wynika z badań, wskaźnik rozpowszechnienia nerwic wśród populacji ogólnej wynosi około 3-9 proc., a w populacji chorych, poszukujących pomocy u lekarza pierwszego kontaktu, sięga on 60 procent. Ludzie często latami cierpią i borykają się ze swoimi dolegliwościami w poczuciu, że nie ma dla nich ratunku. Staramy się, m.in. prowadząc szereg akcji pogłębiających wiedzę, a także poprzez nowe odkrycia naukowe poszerzające spektrum możliwych oddziaływań leczniczych, aby leczenie psychiatryczne przestało być wstydliwe, a zaburzenia psychiczne czy choroba zajęły należne im miejsce obok chorób somatycznych, które często są wynikiem zaniedbania psychiki.
Po wielu latach pracy z pacjentami cierpiącymi na zaburzenia nerwicowe uważam, że psychoterapia to wspaniała podróż w głąb siebie, która pozwala zaciekawić się sobą i odzyskać utraconą wolność. Większość naszych pacjentów pięknieje w wyniku przebytej psychoterapii - zewnętrznie i wewnętrznie. Chciałabym zaproponować, aby osoba skierowana na psychoterapię potraktowała to jako przygodę swojego życia. Na takim podejściu skorzysta zarówno ona sama, jak i jej bliscy.
- Nie. Jej przyczyny tkwią w osobowości i ujawniają się w "sprzyjających" sytuacjach życiowych, w ich przeżywaniu i reagowaniu na nie. Dlatego leki stosuje się rzadko i tylko w niektórych rodzajach zaburzeń nerwicowych. Poza tym tylko jako środek pomocniczy, doraźny. To tak jak z bólem zęba - można wziąć lek przeciwbólowy i ten ból uśmierzyć, ale choroba od tego nie zniknie. Ona wymaga leczenia przyczyn, a nie tylko likwidacji objawów. W przypadku nerwic jest to zrozumienie siebie, a to wymaga psychoterapii.
Podobno wśród Polaków pokutuje jeszcze przeświadczenie, że udanie się do psychiatry jest czymś wstydliwym?
- Niestety, tak. Wiele osób boi się psychiatry, uważając, że skierowanie na leczenie to wyrok, coś w rodzaju piętna społecznego, zadekretowanie choroby, której wcześniej można było nie dostrzegać. Ludzie wstydzą się szukać pomocy u specjalistów chorób psychicznych także dlatego, że się boją, iż "poddając się" psychoterapii, ulegną jakimś magicznym oddziaływaniom, zabiegom, w wyniku których utracą indywidualność, a także kontrolę nad zmianami, których mogliby dokonać specjaliści. Nic bardziej mylnego. W toku psychoterapii pacjent nie może być bierny. Wymagane są jego aktywne uczestnictwo i ciężka praca, w wyniku których odzyskuje niezależność oraz zdolność korzystania z zasobów swoich potrzeb, których nie wykorzystywał z powodu różnych lękowych ograniczeń. Na szczęście coraz więcej ludzi wie już, co to jest psychoterapia, na czym polega i chętnie korzysta z szansy, jaką ona niesie. Są też i tacy, którzy ulegają modzie "chodzenia do psychoterapeuty".
Jak wynika z badań, wskaźnik rozpowszechnienia nerwic wśród populacji ogólnej wynosi około 3-9 proc., a w populacji chorych, poszukujących pomocy u lekarza pierwszego kontaktu, sięga on 60 procent. Ludzie często latami cierpią i borykają się ze swoimi dolegliwościami w poczuciu, że nie ma dla nich ratunku. Staramy się, m.in. prowadząc szereg akcji pogłębiających wiedzę, a także poprzez nowe odkrycia naukowe poszerzające spektrum możliwych oddziaływań leczniczych, aby leczenie psychiatryczne przestało być wstydliwe, a zaburzenia psychiczne czy choroba zajęły należne im miejsce obok chorób somatycznych, które często są wynikiem zaniedbania psychiki.
Po wielu latach pracy z pacjentami cierpiącymi na zaburzenia nerwicowe uważam, że psychoterapia to wspaniała podróż w głąb siebie, która pozwala zaciekawić się sobą i odzyskać utraconą wolność. Większość naszych pacjentów pięknieje w wyniku przebytej psychoterapii - zewnętrznie i wewnętrznie. Chciałabym zaproponować, aby osoba skierowana na psychoterapię potraktowała to jako przygodę swojego życia. Na takim podejściu skorzysta zarówno ona sama, jak i jej bliscy.